Kryminały Olgi Rudnickiej

Okładka książki
Poleca Karina Kuźniak-Garstecka

Jeśli ktoś lubi zagadki kryminalne i dużą dawkę humoru, zachęcam, aby zapoznał się z twórczością Olgi Rudnickiej.

Ja zaczęłam swoją przygodę od "Były sobie świnki trzy”. Chęć przejrzenia pierwszych kart tej książki skończyła się po trzech godzinach. Nie wspomnę już o wybuchach głośnego śmiechu podczas nocnego czytania.

Kolejne książki pochłaniałam równie szybko i z wielką radością. Systematycznie poznając twórczość pani Olgi Rudnickiej, za każdym razem byłam zaskakiwana. Czytając "Cichego wielbiciela”, weszłam w stan umysłu zastraszanej dziewczyny. Książka tak mnie pochłonęła, że skończyłam ją o czwartej nad ranem…i nie mogłam już zasnąć. Poznając treść "Lilith” byłam przerażona i wstrząśnięta, ale ciekawość każdej kolejnej strony była tak duża, że o oderwaniu się od tego utworu nie było mowy.

W opowieściach pani Olgi odnajdujemy ciekawe, fantastycznie wykreowane postacie. Czasami nie potrafię przypomnieć sobie tytułu książki, ale doskonale pamiętam kolor oczu bohaterki albo jej specyficzne zachowania i nawyki. Nigdy nie zapomnę Emilii Przecinek i jej cudownej mamy, i teściowej z "Życia na wynos”.

Poza tym bohaterowie książek pani Olgi miewają przezabawne nazwiska, które często "idealnie nie pasują” do postaci. Jednak w ostatnio przeczytanej przeze mnie książce jest aż pięć głównych bohaterek i jakby było mało każda z nich nazywa się Natalia Sucharska. Jednak bez obaw, wszystkie kobiety w "Natalii 5” tak bardzo się różnią, przy jednoczesnych okolicznościach je łączących, że czytelnik nigdy nie pomyli bohaterek. Trudno się z nimi rozstać, mimo ich wielu wad. Pani Olga widocznie też nie mogła zakończyć spotkań z Nataliami, ponieważ napisała "Drugi przekręt Natalii”, którego czytanie właśnie rozpoczęłam. I myślę, że… nie potrwa to długo.